18.03.2019

Słowacki trójkąt bermudzki? Legendy i fakty o pogórzu Trybecz

Opowieści o zaginięciach lub stracie orientacji w lasach pogórza Trybecz ponownie rozbrzmiały. Jaka jest prawda o słowackim Trójkącie Bermudzkim?


Trybecz to pasmo górskie na zachodzie Słowacji, należy do Łańcucha Wielkiej Fatry w Centralnych Karpatach Zachodnich. Wielki Trybecz ma wysokość 829 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem pogórza, które zaczyna się w okolicy Nitry i poprzez powiaty Nitra, Partizánske, Topolczany i Zlaté Moravce rozciąga się aż do Niziny Naddunajskiej. Jego najbardziej wysuniętym na południe wzgórzem jest Zobor, który dominuje nad Nitrą. Dzisiaj Trybecz jest popularny wśród turystów, którzy chętnie odwiedzają tutejsze rezerwaty przyrody, zagrodę żubrów, arboretum, planetarium, zamki: Gýmeš, Čierny hrad, Oponický hrad i Hrušovský hrad czy pozostałości słowiańskich grodzisk, które skrywają się w jego lasach.

Położenie Pasma Trybecz na Słowacji:

Tribec.png
Autor: Meichs – Vlastné dielo, CC BY-SA 3.0, Odkaz

Ostatnio jednak, pogórze to częściej wspominane jest w związku z tajemniczymi zaginięciami ludzi, przez które tamtejsze lasy zostały okrzyknięte „Trójkątem Trybeczskim” lub „słowackim Trójkątem Bermudzkim”. W znacznej mierze Trybecz swoją popularność zawdzięcza także Jozefowi Karice i jego książce Szczelina, na podstawie której został również nakręcony film i mini serial. Można zakładać, że dzięki filmowi, góry zyskają jeszcze większe powodzenie, podobnie jak to się stało z miejscami, których dotyczył film The Blair Witch Project.

Pierwszy przypadek z 1929 roku


Pierwsze udokumentowane zaginięcie pochodzi z listopada roku 1929 (niektórzy twierdzą, że 1932 r.), chodzi o przypadek tajemniczego zniknięcia 47-letniego leśniczego Štefana Samšala z Veľkich Uherec, który zaginął bez śladu podczas kontroli terenów leśnych. Mimo że był przez kilka miesięcy intensywnie poszukiwany, nigdy nie znaleziono jego ciała czy kości. W nitrzańskim dzienniku pojawiła się tylko krótka informacja o dziwnym zaginięciu leśniczego, w której stwierdzono, że pod leśnikiem ziemia się zapadła i że trzymiesięczne poszukiwania, ani wizyty u rodziny, nie przyniosły rezultatów. Dzisiaj jednak w Veľkich Uhercach nikt nie pamięta tego przypadku, co więcej nie ma po nim śladu także w księgach urzędowych. 

Rok później zaginęła 18-letnia Mária Šlajserová (lub Šlajzerová), która chciała skrócić sobie drogę idąc przez las z Mankoviec do pobliskiego Zlatna, dokąd nigdy nie dotarła. Długi czas była poszukiwana przez mieszkańców okolicznych wiosek i żandarmów. W lokalnej prasie ponownie pojawił się artykuł o zagadkowym zaginięciu. Co więcej, już wtedy przypadkami zaginięć w Trybeczu zaczęto się interesować także w innych miastach, bo o zaginięciu Márii pojawiły się dwa artykuły w bratysławskiej prasie.

Niecałe 4 lata później zaginął Ján (lub Andrej) Murgaš z miejscowości Žírany, który pracował w kamieniołomie. Jego znajomy Titus Szorad twierdził, że Murgaš spadł w czarną przepaść w Žibricy. O zagadkowym zaginięciu Jána Murgaša istnieje urzędowy zapis w nitrzańskich aktach stanu cywilnego. Osiem lat po jego zaginięciu w urzędzie pojawiła się jego żona, która wniosła o oficjalne uznanie jej męża za zmarłego.

W zakładach obuwniczych Baťa w Baťovanach (dzisiaj Partizánske) pracował Walter Fischer, który pochodził z Novego Miasta nad Wagiem, ale ze względu na pracę mieszkał z dala od rodziny w hotelu pracowniczym. Zimą na początku 1939 roku Walter wybrał się na spacer w kierunku Čiernego hradu. Od wtedy ślad po nim zaginął. Miesiąc później o zaginionego zaczęła martwić się żona, dzięki której ruszyła akcja poszukiwawcza, która nie przyniosła jednak żadnych efektów. Po kilku miesiącach Walter Fischer pojawił się w górach przy Zlatych Moravcach. Był nieprzytomny, zakrwawiony a jego ciało pokrywały dziwne poparzenia. Wezwany żandarm, który uczestniczył w akcjach poszukiwawczych, potwierdził tożsamość zaginionego, którego następnie przewieziono do szpitala. Fischer nigdy nie otrząsnął się z tego, co go spotkało, stracił pamięć i został umieszczony w zakładzie dla psychicznie chorych w Żylinie, gdzie przebywał do końca swojego życia.


Takie były czasy?


Wiosną 1954 roku ni stąd, ni zowąd w lesie w Oponiciach znaleziono ciało mężczyzny w znacznym stanie rozkładu, urzędom nigdy nie udało się go zidentyfikować, więc ogłoszono, że było to ciało agenta, którzy działał na szkodę republiki.

W roku 1966 w miejscowości Jelenec zaginęło bez śladu małżeństwo Belanovyčów. Na drodze pod Trybeczem znaleziono ich auto a tego, co się stało z zaginioną parą nigdy nie udało się ustalić.

V roku 1980 w Skýcovie zaginął 76-letni czeski emeryt Antonín Topil, który mieszkał w małym domu na obrzeżach wsi. O jego zaginięciu policję informowała listonoszka, która od dłuższego czasu nie mogła Czecha zastać w domu. Policjanci ustalili, że jego dom był zamknięty od wewnątrz, gdy udało im się wejść do środka nie znaleźli ani ciała, ani żadnych śladów przemocy. Miejscowi przyznają: „kiedyś we wsi mieszkało wielu Czechów, którzy odeszli z dnia na dzień, takie były wtedy czasy.

W roku 2000 na drodze ze Skýcova, znaleziono BMW. Auto było otwarte, radio grało, w środku znaleziono milion koron słowackich w różnych walutach i dokumenty na imię Ján Šala, który do dziś znajduje się na międzynarodowej liście osób zaginionych.
 
Jeden z ostatnich tajemniczych przypadków zniknięcia, do którego doszło już po wydaniu książki Jozefa Kariki, miało miejsce w okolicach wioski Skýcov. W sierpniu 2017 r. policja szukała zaginionego 25-letniego Marka, który zaginął podczas powrotu do domu z dożynek. Poszukiwania nie przyniosły efektów. Po 30 godzinach został odnaleziony przy potoku w miejscowości Skýcov. W policyjnym protokole można przeczytać, że Marek „był zdezorientowany i nie komunikował, w poważnym stanie przewieziono go do szpitala, w którym przeszedł operację.” Marek zmarł w szpitalu wskutek odniesionych obrażeń.

Zagadkowa dezorientacja


W trybeczskim lesie nawet ludzie, którzy znają go bardzo dobrze, często tracą orientację.

Na wielu internetowych forach można znaleźć historie grzybiarzy i turystów, którzy wspominają, że zabłądzili w miejscach, które dobrze znają i że do domu udało im się dostać po wielu godzinach błądzenia. Najczęściej piszą o niezdolności zorientowania się w znanym im miejscu, niektórzy mówią o „tajemniczym pojawieniu się nieznanego szlaku, który doprowadził ich do domu.” Podobne doświadczenie ma również pan Slavomír, który od ponad trzydziestu lat chodzi na grzyby do wsi Zlatno i tamtejsze góry zna jak własną kieszeń. Mimo to pewnego dnia zgubił się w nich. „Było późne popołudnie, a ja nagle nie potrafiłem ustalić, w którym kierunku mam iść. Błądziłem kilka godzin, dopiero wieczorem udało mi się wyjść z lasu między wsiami Velčice a Mankovce” - opisał swoje doświadczenie. [1]

Przy wsi Velčice zgubił się także Peter, który zabrał żonę na krótką wycieczkę pod Veľký Lysec. „W drodze do domu, w miejscach, na których byłem już nie jeden raz, nagle straciłem orientację. Leśna droga, którą mieliśmy iść do wioski, po prostu nie była tam, gdzie się jej spodziewałem. Wiedziałem jednak, że wystarczy iść w dół, a trafimy na drogę asfaltową. Co się nam w końcu udało, mimo że z lasu wyszliśmy już w zupełnej ciemności, i w zupełnie innym miejscu niż się tego spodziewałem” - powiedział. [1]




Co ciekawe, miejsc z podobnym „marketingiem” jest więcej, np. o rumuńskim lesie Hoia Baciu opowiada się podobne historie jak o słowackim pogórzu Trybecz.

 

Góry, jaskinie i szyby górnicze


Policja w Nitrze w rejonie „słowackiego Trójkąta Bermudzkiego” w ciagu ostatnich 20 lat zarejestrowała siedem przypadków zaginięć. Według Renáty Čuhákovej z nitrzańskiej policji wszyscy zaginęli w pogórzu Trybeczu: „Poszli na grzyby albo wycieczki piesze i nie wrócili.” Do tej pory policja nie znalazła ani poszukiwanych, ani ich ciał. Mimo to, w archiwum nitrzańskiej policji na próżno szukać długiej listy zagadkowo zaginionych osób. Pytaniem pozostaje także to, ile zaginięć ma na swoim sumieniu reżim komunistyczny.

Dyrektor Parku Krajobrazoweho Ponitrie - Radimír Siklienka, przyznaje, że człowiek może w lesie stracić orientację. Pomimo różnych historii,  on sam czuje się w trybeczskim lesie bezpiecznie i dodaje:

Oczywiście, wraz z kolegami nie mogliśmy przegapić powieści Szczelina i wszystkich opowieści o tajemniczych zaginięciach. Jednak ani ja, ani moi koledzy nie spotkaliśmy się z żadnymi tajemniczymi lub niewyjaśnionymi doświadczeniami, a po tych górach wędruję już od ponad 15 lat, również w nocy.



Moim zdaniem przede wszystkim należy pamiętać o tym, że Trybecz, mimo iż jest stosunkowo niewysoki, to jednak są to góry, a w tych o wypadki nie jest trudno. I jak pisze dr Marian Bała [2]: 

To człowiek wchodzący w góry stwarza dla siebie niebezpieczeństwo. Góry są tylko surowym egzaminatorem dla człowieka i jego właściwego przygotowania. Błąd popełniony w górach może skończyć się dla człowieka tragicznie. Nie są temu winne góry.

Gdy dodać do tego las i pojawiające się często argumenty o kiepskim oznakowaniu szlaków, nic dziwnego, że można stracić orientację.

Logicznym wyjaśnieniem zagadkowych zaginięć są także liczne zapadliska. Według dostępnych źródeł wiadomo, że znajdują się tutaj jaskinie, jamy, zamki, grodziska, zapadliska oraz dawne szyby, sztolnie i kopalnie, w których kiedyś wydobywano złoto. Nie wszystkie te obiekty są w pełni zbadane, nie wszystkie są znane (całkiem niedawno odkryto najdłuższą jaskinię tego pogórza). Może to właśnie dlatego niektóre osoby nie zostały do dziś znalezione, bo dosłownie zniknęły pod ziemią.

Z drugiej strony ludzie lubią się bać i często dają się ponieść swojej wyobraźni, która zwłaszcza w lesie nieraz potrafi płatać figle, w ten sposób rodzą się mity i legendy, które są powtarzane przez dziesięciolecia. Zapytany o góry Trybecz reżyser filmu Szczelina Peter Bebjak mówi [3]:

Podczas kręcenia filmu nie mieliśmy do czynienia z niczym niezwyczajnym. Nie ma tam żadnej dziwnej energii. To bardzo przyjemny łańcuch górski. Ale to wszystko zależy od tego, co tam chce się znaleźć.

 

A Wy co myślicie o górach Trybecz? Wierzycie w nadnaturalną moc tych gór czy raczej podchodzicie do tego tematu ze zdrowym rozsądkiem?

 

Zapoznajcie się także z recenzją książki Jozefa Kariki Szczelina: 

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, to będzie mi miło, jeśli:

✦ zostawisz tu swój komentarz 

✦ polajkujesz mój fanpage 

✦ udostępnisz ten wpis swoim znajomym



Przy pisaniu tego artykułu korzystałam z następujących źródeł (tłumaczenia są mojego autorstwa):
[1] Prvý človek zmizol v Tribeči v roku 1929. Ako je to naozaj so slovenským Bermudským trojuholníkom?. W: dobrenoviny.sk. Artykuł w j.słowackim dostępny online. Dostęp: 24.01.2019
[2] Bała, Marian: Czy góry są bezpieczne. W: "W Górach". Artykuł dostępny online. dostęp 24.01.2019
[3] Bariak, Ladislav: Filmová Trhlina je v kinách. Bude z nej mysteriózny fenomén?. W: aktuality.sk. Artykuł w j. słowackim dostępny online. Dostęp 25.01.2019
Beňová, Martina: Slovenský bermudský trojuholník známy ako Tribeč: Mrazivý les je plný stratených ľudí. W: noizz.sk. Artykuł w j. słowackim dostępny online. Dostęp: 24.01.2019
Schön, Jozef: Bermudský štvoruholník v Tribeči. W: "Hospodárske noviny". Artykuł w j.słowackim dostępny online. Dostęp: 25.01.2019 

25 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej historii.Powodem zaginięc ludzi mogą byc zjawiska krasowe, ale nie tłumaczy to dezorientacji.Ciekawi mnie żona pana,który zaginął,a ona zaczęła go szukac dopiero po miesiącu.To dopiero małżeństwo.
    Wracając jednak do gór, każde pasmo bywa niebezpieczne i takie historie się zdarzają.
    Książki nie czytałam ,filmu nie widziałam, ale po Twoim wpisie chętnie się z nimi zapoznam.
    Ludzie lubią historie z dreszczykiem.
    Pozdrawiam-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walter Fisher zaginął przed wybuchem II w.ś., on mieszkał w hotelu robotniczym a jego żona mieszkała w innym mieście. Więc ówczesne trudności komunikacyjne tłumaczą to, że żona zaczęła się martwić o męża po miesiącu. ;)

      Usuń
  2. Fascynujące historie, choć ciekawe ile w tym fikcji i ubarwień na potrzeby książki i filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że raczej są to ubarwienia powstałe w wyniku ustnego przekazywania tego typu historii. Ktoś kiedyś słyszał, że ktoś kiedyś powiedział...Ludzie lubią zawsze dodać coś od siebie ;)

      Usuń
  3. Niezłe historie, choć w żadne moce nadprzyrodzone nie wierzę :) Jak sobie pomyśle, że ktoś mógł wpaść do jakiejś zapadliny czy szybu i tam skończyć swój żywot, to wystarczający dreszcz przechodzi mi plecach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Niestety takie historie mogą się zdarzyć wszędzie, nie trzeba być nawet w górach, żeby czyhało na nas niebezpieczeństwo.

      Usuń
  4. Świetnie się to czyta :) Historie z dreszczykiem. Z pewnością tam nie pojadę, ha ha :D Też myślę, że to mogą być zapadliska, straszne...Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwałę :) Mimo tej strasznej historii zapraszam na Słowację, jest co zwiedzać, nie tylko w Trybeczu ;)

      Usuń
  5. Jeśli znaleziono jednego z poparzeniami, a innego bez pamięci i przerażonego, to są to typowe objawy uprowadzenia przez UFO i przeprowadzania na nich eksperymentòw. Dobrze, że nie dzieje się to w Polsce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam taką myśl w głowie, że po przeczytaniu Szczeliny ciężko mi będzie pojechać w te góry...:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Być może to nieuwaga osób wychodzących w góry, a być może coś więcej - bardzo ciekawą lekturą są historie badane przez emerytowanego policjanta z USA Davida Paulidesa, dotyczące tajemniczych zaginięć ludzi, głównie dzieci w wielkich parkach narodowych Ameryki Północnej i historie o ranczu Skinwalkerow. Polecam na jesienne wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Szczelina" jest świetna. To książka, którą przeczytałem najszybciej w mojej karierze. :)
    Zna ktoś podobne historie z Polski. Chodzi mi o niejasne zaginięcia w polskich górach, lasach. Może jest jakieś miejsce owiane złą sławą w naszym kraju? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczelina jest świetna. Jeśli ktoś nie czytał, to warto.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę po prostu uwielbiam:) czytam już drugi raz. Uwielbiam zabieg autora, który każe nam wierzyć, że to wszystko zdarzyło się naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy wpis:) książka bardzo mnie wciągnęła. Czy film jest dostępny w którymś z serwisów Netflix/hbo albo jakimś innym ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety film nie trafił do polskiej dystrybucji. Dostępny jest w j. słowackim w formie miniserialu w archiwum TV JOJ. https://videoportal.joj.sk/trhlina/epizoda/67009-trhlina

      Usuń
  12. ahoj!
    tak, książka jest świetna!
    A pani to ładnie wszystko ujęła jako kwintesencja całości.
    Zamiast wracać do książki ( mam ją na e-booku - długo otwiera się zapisane zakładki) można tutaj, u Pani wrócić do zdarzeń i osób.
    Fajnie!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry!
    Przeczytałam artykuł oraz komentarze i zastanawiam się czy "Szczelina" to w całości fikcja literacka czy jednak Igor i jego wywiady z Kariką są autentyczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, kim jest Igor pisałam w recenzji "Szczeliny" -> https://www.slowacystka.pl/2018/12/legenda-mistyfikacja-czy-przerazajaca.html

      Usuń
  14. Ekstra, fajnie że ktoś podjął temat! 😁

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero dzisiaj usłyszałam o tej książce i, nie powiem, zafascynowała mnie. Jestem jednak skłonna uwierzyć, że to ,,coś więcej" niż tylko ludzka nieuwaga. Wielu ludzi jednak tego nie przyzna, ze strachu właśnie. Nie wiemy wszystkiego o otaczającej nas rzeczywistości, choć często tak nam się wydaje ;)

    M

    OdpowiedzUsuń
  16. Skoro jest tam tyle zaginięć, a historie są zmyślone, nadleśnictwo powinno coś z tym zrobić i wyraźnie oznaczyć szlaki. W jakimś obszarze zaznaczyć także na drzewach kierunki powrotne na szlak. Być może ci ludzie zapadają się pod ziemię w sensie dosłownym, do dawnych szybów kopalnych. Ale nie tłumaczy to oparzeń i utraty zdrowia psychicznego, powrotu po miesiącu albo zostawienia pustego samochodu z pieniędzmi. Moim zdaniem oprócz zwykłych zaginięć, jeśli te historie nie są zmyślone, to jakiś rodzaj portalu. Jest kilka takich miejsc na świecie, między innymi w Chinach, Tybecie, okolicach Utah, a to być może jest jedno z nich. Dzieją się w nich dziwne rzeczy. Możemy spojrzeć na nie jako anomalię. W każdej fantastyce, a choćby i chyba w fizyce, pojawiają się tezy na ten temat. Tak samo w ezoteryce, spirytualizmie czy ufologii. Trudno to wszystko negować a najłatwiej przejść obok. No w tym przypadku nie najłatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ludzie czy wy musicie być tacy głupi? Nie wiecie że tam jest pełno niedźwiedzi i to one pożerają tych ludzi. Przecież to jest oczywiste, w wiadomościach mówili kilka razy o takich sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem zwolenniczka racjonalnego wyjaśnienia, ale niedźwiedzie to nie są. Akurat w tym pogórzu niedźwiedzi jest bardzo mało, pojawiają się jakieś pojedyncze osobniki. W wiadomościach zapewne mówili o Tatrach, nie o Trybeczu, a to jednak różnica. ;)

      Usuń