Kyjev czy Kyjiv? Jak w języku słowackim zapisywać nazwy miast ukraińskich? [język słowacki] - Słowacystka

6.05.2022

Kyjev czy Kyjiv? Jak w języku słowackim zapisywać nazwy miast ukraińskich? [język słowacki]

 kyjev czy kyjiv

Od czasu do czasu lubię sprawdzić i zdać Wam relacje z tego, co aktualnie dzieje się w języku słowackim. Ostatnio wraz z wojną na Ukrainie w słowackich mediach powstało zamieszanie względem tego, czy można jeszcze o Kijowie pisać Kyjev?


Na Słowacji rozpętała się mała językowa bitwa na argumenty, którą wywołała decyzja Denníka N, który stwierdził, że nie będzie używał słowackiego egzonimu [za Słownik Języka Polskiego: zaadaptowana do własnego języka obca nazwa geograficzna] nazw miast ukraińskich. Powodem tej decyzji jest to, że są one zaczerpnięte z języka rosyjskiego.

 

Uzasadnienie


W uzasadnieniu decyzji Denníka N redaktor naczelny napisał:


Przez lata byliśmy przyzwyczajeni do pisania i mówienia Kyjev [Kijów], Ľvov [Lwów], Charkov [Charków]. Jest jednak jasne, że nazwy tych miast zaczerpnęliśmy z języka rosyjskiego. Wynika to z wieloletnich wpływów Związku Radzieckiego, w którym językiem dominującym był rosyjski.

Nazwy Kyjev, Ľvov i Charkov również w tej formie głęboko zakorzeniły się w języku słowackim i prawdopodobnie nie jesteśmy już nawet świadomi, że kryje się za nimi rosyjska próba napisania historii na nowo.

Po miesiącu wojny musimy stwierdzić, że Kyjev to w rzeczywistości, czyli po ukraińsku Kyjiv, Ľvov to Ľviv, a Charkov to Charkiv.

Ta nasza decyzja ma charakter polityczny. Z szacunkiem przyjmujemy fakt, że większość słowackich językoznawców nadal uważa, że należy postępować zgodnie z przyjętą nomenklaturą.

Ale widzimy też logikę w naszej decyzji. Ukraina i Ukraińcy zasługują na to, by ich miasta i nazwy były pisane i wymawiane w sposób, który uważają za właściwy.

Dziennikarze Denníka N twierdzą, że wielu Ukraińców wprost uraża to, że Słowacy mówią i piszą Kyjev, Ľvov i Charkov, ponieważ dla nich to brzmi tak samo, jak w języku rosyjskim. Po ukraińsku jest natomiast Kyjiv, Ľviv i Charkiv.

 

Dziennikarze z Denníka N uważają, że nie chcą walczyć ze wszystkimi egzonimami, ale nie jest w porządku używać rosyjskich nazw, zwłaszcza w sytuacji, gdy rosyjska propaganda próbuje wmusić wszystkim swoją narrację o tym, że Ukraina nie jest państwem, tylko częścią Rosji etc. Dlatego też zdecydowali o niewspieraniu rosyjskiej propagandy i zamiast rosyjskich nazw będą pisać te ukraińskie.  W ten sposób chcą wyrazić solidarność z Ukraińcami i pokazać im, że akceptują ich niepodległość i odrębność.



Językoznawcy doceniają gest, ale nie identyfikują się z tą decyzją

 

Alexandra Jarošová z Instytutu Językoznawstwa im. Ľudovíta Štúra Słowackiej Akademii Nauk zwraca uwagę, że język słowacki jest językiem bardzo stabilnym, który do jakichkolwiek zmian podchodzi powoli i ostrożnie. Czego dowodem może być, chociażby to, że wysyłać wiadomości MMS, czyli ememeskovať można oficjalnie od 2021 roku, gdy już praktycznie nikt nie wysyła MMS-ów, bo w tym czasie pojawiły się inne technologie, które zyskały popularność.


Jarošová  przypomina, że pierwsze nowoczesne zasady języka słowackiego zostały napisane w 1902 roku przez Samuela Czambela. Wtedy Słowacja była częścią Austro-Węgier i już wtedy zapisano słowo Kijev, a dopiero w latach trzydziestych XX w. zaczęto nazwę ukraińskiej stolicy pisać z y, czyli w sposób bardziej zbliżony do wymowy ukraińskiej - Kyjev. Ale dalej jest to przed jakimikolwiek wyraźnymi wpływami ZSRR na Słowacji, które nastały dopiero po II w. ś.

 

Językoznawcy uważają, że zmiana pisowni może przysporzyć raczej problemów niż cokolwiek ułatwić. Kyjev, Ľvov i Charkov to słowa, które w języku słowackim funkcjonują od bardzo dawna. W słowniku pojawiły się na długo przed powstaniem Związku Radzieckiego, zatem nie mają żadnego wpływu na to, czy Słowacy popierają Ukrainę, czy nie. Szczególnie że spora część Słowaków nie utożsamia tych nazw z językiem rosyjskim, tylko ich rodzimym językiem - słowackim.



Kyjev nie jest klasycznym rusycyzmem, ale słowem, które od bardzo dawna należy do słowackiego słownictwa. To samo dotyczy Lwowa, który także był częścią wspomnianych wyżej zasad z 1902 roku. Polacy mieli Lwów, Ukraińcy mieli Lwiw, a Słowacy - Ľvov. I to z powodzeniem funkcjonowało do tej pory w języku słowackim, dopiero teraz te skojarzeniowe emocje związane z językiem rosyjskim stają się argumentem u co poniektórych Słowaków.

 

Językoznawczyni Jarošová zwróciła także uwagę na to, że ten gest raczej nic nie zmieni, bo żeby mogło dojść do oficjalnej zmiany Kyjeva na Kyjiv, zdecydowana większość (czyli około 90%) użytkowników języka słowackiego musiałaby zacząć mówić Kyjiv. Jak pokazuje przykład wysyłania MMS-ów, proces kodyfikacji może trwać nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.


W przypadku miast, których nazwa nie została skodyfikowana, należy stosować przyjętą na Słowacji transkrypcję [Patrz: Pravidlá slovenského pravopisu, str.41-43].

 

Na przekór językowi ojczystemu


Prawdą jest, że prawidłowa transkrypcja ukraińskiego zapisu Київ to Kyjiv. Problemem jest to, że od lat w języku słowackim istnieje i funkcjonuje egzonim Kyjev, stąd też należy używać formy skodyfikowanej. Tak jak to się dzieje z innymi miastami, bo przecież Słowacy mówią Kodaň zamiast København, Benátky zamiast Venezia albo Mníchov zamiast München itd. 



Stosowanie nazwy Kyjiv wprowadza niepotrzebne zamieszanie, bo o ile większość osób nie będzie miała problemu z identyfikacją miasta, o które chodzi, to problemem może być już odmiana przez przypadki. W języku ukraińskim Kyjiv występuje tylko w pierwszym przypadku, a przy odmianie zmienia się samogłoska i mówiąc o tym, że kiedyś znów pojedziemy do Kijowa, w języku ukraińskim pojawia się forma Києва, czyli po transkrypcja Kyjeva, a nie Kyjiva. A dziennikarze Denníka N odmieniając Kyjiv, trzymają się tej formy:

Heger ide do Kyjiva napraviť svoje zlyhanie
Rusku sa nedá veriť, že dá Kyjivu pokoj.
Ako vyzerá vojna pri Kyjive z vesmíru.

Tutaj widać niekonsekwencję dziennikarzy z Denníka N. Stosując ich argumenty, można powiedzieć, że urażają Ukraińców i ich język, tworząc takie dziwne i nienaturalne dla języka ukraińskiego twory.  

 

Wśród Słowaków zdania podzielone

 

Zapytałam kilku znajomych Słowaków o ich zdanie w tej kwestii i zdania są podzielone:


Kristína Poloncová - absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Mateja Bela w Bańskiej Bystrzycy:
Nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli jest to bardziej odpowiednia forma, to powinniśmy się jej trzymać.

Martin Kolenič - tłumacz języka angielskiego i włoskiego:
Z jednej strony uważam to za zrozumiałe i skłaniam się ku temu rozwiązaniu, które nie naruszałoby nazw ukraińskich, ale z drugiej strony należy pamiętać, że przynajmniej w przypadku nazwy Kyjiv, w samym języku ukraińskim dyftong „ji” jest zmieniany na „je” w innych przypadkach. (np. bez Kyjeva). Tworzymy w ten sposób nieco dziwne rozwiązanie. Alternatywą byłoby całkowite przejęcie fleksji z języka ukraińskiego. Byłoby to bardziej spójne i, paradoksalnie, znacznie mniej zmieniłoby się wtedy dla Słowaków.

Miroslava Kyseľová - lektorka języka słowackiego na Uniwersytecie Jagiellońskim:
Zgadzam się z tym, co twierdzi moja koleżanka z Instytutu Językoznawstwa, jest to gest polityczny ze strony Denníka N. Bardzo chętnie czytam Denník N i wspieram jego pracę. Jeśli chcą używać Kyjiv do wyrażenia solidarności, to w porządku, jestem liberałem także w kwestiach językowych. Osobiście uważam jednak, że forma ta jest raczej kłopotliwa i nie widzę żadnego dobrego powodu do zmiany ortografii. Nie wydaje mi się, aby w kontekście słowackim forma Kyjev była rosyjska czy rusofilska.


Niekonsekwencja dziennikarzy

 

Oprócz wspomnianej wyżej niekonsekwencji w odmianie nazwy Kyjiv jak w języku ukraińskim, w pracy dziennikarzy Denníka N można zauważyć jeszcze jedno działanie, które przeczy ich stanowisku o podkreślaniu ukraińskiej niepodległości i odrębności.


Denníkowi N zarzuca się bowiem to, że dalej stosuje formę na Ukrajinie zamiast v Ukrajinie. A przecież w języku słowackim podobnie, jak w polskim, na używa się w przypadku regionów, które były/są częścią składową większych państw. I tak np. mówi się na Slovensku [na Słowacji], bo Słowacja była kiedyś częścią Królestwa Węgier. Więc czemu także w ten sposób dziennikarze nie wyrażają swojej solidarności i akceptacji wobec ukraińskiej niezależności?

 

Pseudoproblem?

 

Może i to piękny gest, może ma wyższy cel. Ale moim zdaniem jest to pseudoproblem, który  stworzyli sami dziennikarze z Denníka N i teraz próbują go w ten niekonsekwentny sposób rozwiązywać. Zastanawiać może, w jakim stopniu w tym wszystkim faktycznie jest inicjatywy samych Ukraińców, na których powołuje się dziennik. Bo mi osobiście się wydaje, że akurat Ukraińcy w tym momencie mają zdecydowanie inne i większe zmartwienia. 

 

Wśród komentarzy pod postami dotyczącymi tej kwestii pojawiło się twierdzenie, że nie można przejawiać szacunku do kogoś innego, gwałcąc swój własny język ojczysty - i ja się z tym zgadzam. Bo to tak, jakby ktoś stwierdził, że mamy, bez względu na historię i kodyfikację języka, przestać mówić Lwów, bo Lwów jest przecież teraz ukraiński, więc to Львів [Lwiw].

 

Co zatem mają zrobić w tej sytuacji Słowacy chcący się solidaryzować z Ukrainą? 

Moim zdaniem przede wszystkim powinni pamiętać o swoim języku ojczystym. Jeśli Słowacy chcą się solidaryzować z Ukrainą to jest wiele różnych form niesienia pomocy Ukrainie, czy wolontariatu na rzecz integracji Ukraińców przebywających na Słowacji. A jeśli dziennikarze już tak bardzo chcą być proukraińscy, to czemu obok skodyfikowanej wersji słowackiej nie napiszą nazwy danego miasta w cyrylicy?


A jakie jest wasze zdanie na ten temat?



Jeśli spodobał Ci się mój wpis, to będzie mi miło, jeśli:

✦ zostawisz tu swój komentarz

✦ polajkujesz mój fanpage 

✦ udostępnisz ten wpis swoim znajomym

Brak komentarzy: