Zaszyć oko ropuchy, aby sąsiadka oślepła, albo zrobić cudowną maść z poronionego płodu. Tak miała wyglądać powszechna praktyka słowackich czarownic. Jednak Agáta tak naprawdę nie jest o tym. Agáta jest o prawdziwym życiu.
Wiem, że od premiery minęło już trochę czasu, ale praca nie wybiera. Ale jak pewnie wiecie, literatura słowacka nie jest mi obojętna, więc już nadrabiam zaległości i oto recenzja jednej z ostatnich słowackich premier:
W przypadku Agáty mam jednak wrażenie, że czas pomiędzy lekturą a napisaniem recenzji był potrzebny. Mimo swoich niewielkich rozmiarów jest to książka, która naprawdę składnia do refleksji.
Agáta już od dzieciństwa była wyrzutkiem społeczeństwa. Wszystko zaczęło się od tego, że jej matka postanowiła porzuć męża oraz dzieci i uciec z kochankiem. Od tego momentu Agáta i jej rodzina została naznaczona. Cokolwiek by Agáta nie powiedziała i nie zrobiła, i tak była „taka sama jak jej matka“. Prowadzeniu normalnego życia nie pomagał także fakt, że babcia przekazała jej tajniki ziołolecznictwa.
Do tego dziwne małżeństwo z rozsądku z bogatym kupcem, który żonę widywał raz na kilka miesięcy i wolał, żeby pod jego nieobecność była w starej chacie babki, niż w kupieckiej kamienicy w centrum Bratysławy.
Nic dziwnego, że wypchnięta na margines społeczeństwa Agáta tak łatwo stała się ofiarą swojej łatwowierności. Bezmyślnie zaufała dwóm siostrom, które potraktowała jako przyjaciółki, jednak te o niej wcale tak nie myślały. Ich podłe intencje sprawiły, że dobre serce Agáty i chęć pomocy zamiast wdzięczności przysporzyły jej tylko problemów, za które przyszło zapłacić tę najwyższą cenę.
Nie jest to opowieść, w której tytułowa bohaterka jest silną i niezależną kobietą, jest wręcz odwrotnie. Agáta jest naiwna i ta jej naiwność pcha ją w ogień jak ćmę, omamioną blaskiem płomienia. W kilku momentach już naprawdę miałam nadzieję, że jednak w którymś momencie zapali jej się czerwona lampka, która powie „stój, nie ufaj im!“. Niestety, tak się nie stało.
Niektóre rzeczy pozostają bez zmian
Denisa
Fulmeková, pisząc Agátę, wspierała się na źródłach historycznych, bo
Agáta istniała naprawdę. Jednak nie jest to książka stricte historyczna,
autorka zgrabnie połączyła fakty z fikcją. Czytając Agátę, przed oczami miałam taką typową telenowelę - zawiść,
uprzedzenie i plotki godnie niejednego brazylijskiego tasiemca.
Agáta potwierdza starą prawdę, że czasem mniej znaczy więcej. Mimo że książka nie jest zbyt obszerna, to jednak jej przesłanie jest wielkie. Choć akcja powieści toczy się 400 lat temu, to mam wrażenie, że także dzisiaj mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami. No dobra, może współcześnie Agáta nie zostałaby oskarżona o uprawianie magii i spalona na stosie, to jednak mogłaby zostać nagrana, jej słowa mogłyby być wycięte z kontekstu, wszystko to by trafiło do internetu i podobna tragedia gotowa.
Mimo upływu lat hipokryzja, intrygi i plotkarstwo pozostają bez zmian, ba czasem mam wrażenie, że osiągnęły nowy, wyższy poziom. A prawda jest dalej naginana w zależności od tego, w jakim świetle ktoś chce się pokazać, jak chce być postrzeganym.
I jak pokazuje Agáta, już wtedy przedstawiciele kościoła byli obłudni, sami oceńcie, czy coś się w tej kwestii zmieniło...
Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję. Jest to
dość szybka lektura, jednak po przeczytaniu zmusza nas do refleksji i
przemyślenia niektórych rzeczy, w tym naszego własnego zachowania względem innych.
|
Agáta
Tytuł oryginalny: AgátaAutor: Denisa Fulmeková Tłumaczenie: Olga Stawińska Wydawnictwo: Książkowe Klimaty Data polskiej premiery: 08.03.2022 Liczba stron: 168 |
---|
Brak komentarzy: