Co ze sobą łączy zagadkowa śmierć pisarzy, cmentarz maszyn do pisania, skradzione rękopisy i tajemny symbol Ø? Wyjaśni to Peter Balko w swojej najnowszej książce.
Na koniec października wydawnictwo Biblioteka Słów zaplanowało premierę drugiej książki Petera Balki, którego już na pewno znacie z powieści „Wtedy w Loszoncu“.
Na stronie wydawnictwa czytamy:
Wyspa Ø Petera Balko jest zarówno powieścią detektywistyczną o nielegalnym handlu wyobraźnią, ojcowsko-synowskim dramatem psychologicznym i horrorem czerpiącym z estetyki nazi exploatation, lecz także historią z ducha pikarejską, w której funkcja rozrywkowa i sugestywny język filmowy odgrywają równie ważną rolę co sprawy cięższego kalibru: aluzje do ciemnych stron dziejów Słowacji, dyskurs metaliteracki czy medytacja nad granicą dzielącą rzeczywistość od fikcji.
Powieść jest z początku dramatem skupiającym się na trudnych relacjach ojca i syna, później zmienia się w rasowy kryminał z magiczno-realistycznym sznytem (znanym z debiutu Wtedy w Loszoncu), a kończy się jako horror fantasy. Autor wiele miejsca poświęca samej literaturze, procesowi pisania, wyobraźni, dużo tu odniesień do współczesnych słowackich i światowych pisarzy, nie zabraknie też polskich wątków.
Ciekawie opowiedziana, na poły zabawna, na poły poważna, miejscami filozoficzna, często ironiczna, prowokacyjna, kąśliwa…
Rafał Bukowicz, Interkomprehensja
Peter Balko napisał powieść przecięć. Krzyżuje się w niej geografia Tekova, Novohradu, Gemeru, wzgórz Czerhat – podzielonych dodatkowo granicą słowacko-węgierską – i wyspy Ø, przywodzącej na myśl odległe skandynawskie krainy, którą jednak znaleźć można tylko na mapie miejsc wyobrażonych, będącej prztyczkiem w nos tradycyjnie rozumianej kartografii. Między ratio a imaginatio przebiega druga rysa, trzecią jest pochodny od tych kategorii spór o koncepcję literatury, czwartą styk światów ojca i syna, piątą natomiast odcinek czasu od Wtedy w Loszoncu (2014, wyd. pol. 2019) do Wyspy Ø (2019).
W porównaniu z Wyspą Ø – Loszonc
był po bożemu napisanym Bildungsroman, podróżą przez kręgi wtajemniczeń
od dziecięctwa do dorosłości. A przecież i tam ramy gatunkowe
rozpierała fantazja pod ciśnieniem i szybkostrzelna magia rodem z filmów
akcji zaprawionych mieszanką oniryczno-narkotyczną. Podczas lektury –
pamiętam to bardzo dobrze – momentami trudno mi było złapać oddech. To
jednak, z czym mamy do czynienia teraz, bije bombowość Loszonca na półtorej głowy.
Miłosz Waligórski — tłumacz książki
Fragment:
Historia mroku jest prosta: trwa, dopóki nie otworzysz oczu.
Zabawę w pijanego ślepca wymyślił apa, kiedy zachorowałeś na ospę. Całe twoje ciało, łącznie z powiekami, pokryły kropki w czerwonych obwódkach, więc na dwa tygodnie musiałeś zamknąć oczy. Apa rozwiesił po domu kolorowe sznurki z dzwoneczkami, które wskazywały ci drogę do kuchni, ogrodu, spiżarki. Salon brzmiał w tonacji c-moll, pokój dziecięcy w G-dur, łazienka w fis-moll, a ubikacja niczym andante con moto z Symfonii losu Beethovena.
Tymczasową ślepotę potraktowałeś jako trening zmysłów, opuszkami palców macałeś meble, książki, ołowiane żołnierzyki i korę drzew. Również później, kiedy ospa minęła, apa rzucał od czasu do czasu hasło „pijany ślepiec” i zasłaniał ci oczy apaszką. Powtarzał przy tym, że są na tym świecie rzeczy, które widzi się tylko po ciemku.
Miałeś dziewięć lat, apa – czterdzieści sześć.
W dłoniach obracałeś szklany przedmiot. Nagle paznokciem podważyłeś papierową etykietę i entuzjastycznie wykrzyknąłeś:
– Piwo!
– Jasne czy ciemne? – zapytał apa i zaciągnął się papierosem.
Przyłożyłeś szyjkę butelki do nosa, uderzyła cię gorzkawo-miodowa woń.
– Ciemne! – stwierdziłeś z pewnością fachowca.
– Brawo, Ciszko. Golnij sobie! – zawołał apa i palcami zmierzwił ci włosy, które w późniejszych latach zrzedły, a po bokach cofnęły się, by ustąpić miejsca zakolom.
Wyspa ØTytuł oryginalny: ØstrovAutor: Peter Balko Tłumaczenie: Miłosz Waligórski Wydawnictwo: Biblioteka Słów Liczba stron: 240 |
---|
Przeczytaj recenzję:
Notki biograficzne:
Peter Balko
I kilka słów o tłumaczu:
Miłosz Waligórski
Brak komentarzy: