W każdym słowackim domu w Wigilię obiecuje się dzieciom, że zobaczą złotą świnkę. Jest tylko jeden, jedyny warunek. Jaki?
Od niepamiętnych czasów święta Bożego Narodzenia to czas owiany magią, któremu towarzyszy wiele tradycji. Mimo iż wiele zwyczajów zostało już zapomnianych lub za niedługo będą o nich wspominać już tylko książki, to kilka z nich przetrwało i dalej cieszy się popularnością.
Dla niektórych w święta wystarczy usiąść do odświętnie nakrytego stołu razem z rodziną, inni z kolei przy tej okazji kultywują wiele zwyczajów, które dodają świętom magii. Jedną z takich powszechnych słowackich (i czeskich) tradycji bożonarodzeniowych jest obietnica zobaczenia złotej świnki, lub jak kto woli – złotego prosiaczka.
Skąd się wzięła złota świnka?
Jak to zwykle bywa, korzeni tego zwyczaju można doszukiwać się w czasach pogańskich. W religiach indoeuropejskich świnia jest na ogół poświęcona słońcu i związana z jego narodzinami, przykładem może być rzymski Saturn, który podczas Saturnaliów (17-23.12) miał przybyć w rydwanie zaprzężonym w świnię o złotej szczecinie. U Słowian w tym czasie świętowano Szczodre Gody, które były świętem zwycięstwa światła nad ciemnością, a najważniejszym bogiem Szczodrych Godów był Weles, który między innymi jest opiekunem bydła i dzikich zwierząt.
Saturnalia czy Szczodre Gody zostały następnie przejęte przez Kościół katolicki i mamy Boże Narodzenie. W Wigilię, czyli dzień poprzedzający Narodzenie Pańskie Chrześcijanie przestrzegali ścisłego postu jako wyrażenie pokory i szacunku wobec Jezusa, który przyszedł na świat. Wówczas post dotyczył nie tylko dań mięsnych, ale także jedzenia czegokolwiek i mijał dopiero po północy. Dyspensę mieli tylko chorzy i starsi ludzie, którzy i tak z reguły post dotrzymywali. Oczywiście zwyczaj ten nie dotyczył także najmniejszych dzieci.
Więc dla nieco starszych dzieci obietnica zobaczenia czegoś niezwykłego wydaje się dobrym motywatorem do poszczenia.
Zobaczenie złotego prosiaczka ma symbolizować szczęście. Złoto to słońce i rychłe odejście zimy. Kolor ten w połączeniu ze świnią obiecywał dobrobyt i obfitość.
Jak to zwykle bywa, z czasem zwyczaj ten się zmieniał – zamiast poszczenia do północy obecnie pości się do pojawienia się pierwszej gwiazdki na niebie. A i sam Kościół rzymskokatolicki zakaz jedzenia dań mięsnych zniósł w 1983 roku. Obecnie nakaz ścisłego postu (zakaz jedzenia w ogóle) w dniu poprzedzającym święto Narodzenia Pańskiego obowiązuje jedynie Grekokatolików w wieku od 14 do 60 lat, ale i do tego obecnie jest wiele wyjątków.
Paradoksem jest to, że przetrwanie tego zwyczaju nic niejedzenia i obietnicy spotkania złotej świnki, zwłaszcza w ateistycznych Czechach, przetrwał w głównej mierze dzięki komunizmowi. W tamtych czasach nie wszystko było dostępne na wyciągnięcie ręki, więc rodzice oczekiwali, że wszystko zostanie zjedzone. Dlatego też dalej mówiło się o złotym prosiaczku i kultywowano zwyczaj poszczenia do kolacji wigilijnej.
Wydaje mi się, że mimo iż teraz wszystko mamy dostępne w każdym sklepie, to ten zwyczaj jest potrzebny także i w obecnych czasach. Bo ograniczenie jedzenia przez dzień jest po prostu gwarantem niemarnowania żywności, której niestety wyrzuca się coraz więcej.
Ja już ją widzę!
Podobnie jak my, także Słowacy twierdzą, że świąteczne reklamy (zwłaszcza te przedwcześnie emitowane) męczą ich i sprawiają, że zanim nastanie Boże Narodzenie, już wszyscy mają go serdecznie dość. Jest jednak jedna reklama, na którą raczej nikt nie narzeka. Reklamą tą jest właśnie reklama o złotej śwince.
W okresie Bożego Narodzenia na ekranach słowackich i czeskich telewizorów pojawia się mała dziewczynka, która wraz z ojcem przemierza zaśnieżony las, aby ściąć choinkę. Ojciec zachęca córkę, by w Wigilię nic nie jadła, a jeśli jej się to uda, to wieczorem zobaczy złotą świnkę, jak mówi ludowa tradycja. Jednak w pewnym momencie zamiast złotej świnki pojawia się... dzik.
Reklama ta po raz pierwszy została wyemitowana w 2003 roku i do dziś bawi Słowaków i Czechów. Co więcej, nasi południowi sąsiedzi nie wyobrażają sobie bez niej świąt. Dlatego też w przeszłości zdarzało się, że zasypywano producenta Kofoli prośbami, a nawet żądaniami, powrotu tej reklamy do telewizji. Chyba jesteśmy w stanie ich zrozumieć, w końcu my też nie wyobrażamy sobie świąt bez Kevina, o którego również wielu toczyło walkę z Polsatem.
Można stwierdzić, że popularność tej reklamy opiera się właśnie na tym, że w zabawny sposób nawiązuje do dobrze znanego zwyczaju, który jest wspólny dla Słowaków i Czechów. W 2011 roku w wywiadzie dla dziennika SME ówczesny brand manager w firmie Kofola Slovensko, Branislav Burák przyznał:
– Z dłuższej perspektywy czasu okazało się, że ta kampania reklamowa jest najbardziej udaną kampanią Kofoli w całej historii firmy. W pewnym sensie złamała też dotychczasowe zasady marketingu, według których reklama po pewnym czasie staje się przestarzała. W przypadku złotej świnki miało to nastąpić po dwóch latach.
W 2019 roku Słowacy i Czesi mogli zobaczyć dopełnioną wersję ich ulubionej reklamy. Wtedy marketingowcy Kofoli wymyślili zupełnie nową konstelację — gwiazdozbiór Prosiaczka, który rozświetla się na nocnym niebie dzięki magii złotej świnki. Od tego momentu złotą świnkę może zobaczyć każdy i to nie tylko w czasie świąt. Wystarczy znaleźć Wielki Wóz i prawidłowo połączyć gwiazdy w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy.
Co region, to obyczaj
Jak już wspominałam, przez dziesiątki lat złoty kolor pozostał niezmieniony, ale zmieniało się zwierze, które przybierało tę barwę.
Do dzisiaj w niektórych słowackich regionach złota świnka ma poważną konkurencję.
W okolicy Topolczan uważało się, że jeśli ktoś będzie pościć, temu będzie się darzyć w życiu osobistym i w gospodarce. Dzieciom rodzice obiecywali, że jeśli będą pościć do wieczora, to zobaczą złotą świnię lub złotego konia. W okolicach Łuczeńca oprócz złotej świnki pojawia się także złota podkowa. W okolicy Powaskiej Bystrzycy z kolei wspomina się złotą krokiew, czyli belkę pod dachem.
Można się jeszcze spotkać ze złotą gwiazdką i karetą. Dziewczynkom i młodym kobietom z kolei obiecywano także... dobrego męża.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?
Według danych z 2021 roku w 44% słowackich gospodarstw domowych ciągle utrzymuje się post w Wigilię, w Czechach jest to ok. 32% gospodarstw domowych. Niestety, badanie to nie mówi, czy chodzi tylko o niejedzenie mięsa, czy niejedzenia w ogóle do rozpoczęcia kolacji wigilijnej.
Obecnie często motywacją do ograniczenia jedzenia (lub całkowitego postu) 24 grudnia są dania, które Słowacy przygotowują na kolację wigilijną.
– Moja babcia bardzo dobrze gotuje, przez cały rok czekam na jej kapustnicę z grzybami. Dlatego też nie mam problemu ze wstrzymaniem się z jedzeniem przez cały dzień, bo wiem, że warto. – wyjawia muzyk Martin Konrád.
Ciekawe zdanie na temat postu w Wigilię ma słowacka aktorka Daniela Šinkorová, która od lat mieszka w Czechach. Aktorka przestrzega wigilijnego postu, ale nie po to, by zobaczyć złotą świnię.
– Po całodziennym poście naprawdę delektuję się kolacją i dzięki temu, w przeciwieństwie do większości osób, nie przybieram na wadze w czasie świąt. Cisza i kontemplacja pomagają mi uspokoić organizm i naładować się energią. – przyznaje Daniela.
– Wśród świątecznych zapachów najbardziej lubię zapach smażonego karpia. Bo gdy czeka się cały dzień na kolację, to gdy wreszcie poczuje się zapach karpia, to jest to bardzo przyjemne uczucie. Muszę jednak przyznać, że nie należę do osób, które przez całą Wigilię nic nie jedzą, czekając na złotą świnkę. – odpowiada, zapytany o świąteczne tradycje, aktor Ján Kroner.
Podobnie sytuacja wygląda w rodzinie Kataríny Slobodovej z Nitry. – W mojej rodzinie nie przestrzegamy postu, to nie jest nasz zwyczaj. Choć czasem staram się nic nie jeść, by zobaczyć złotą świnkę, ale nigdy mi się to nie udało.
I choć dziś Słowacy są zdania, że ze złotym prosiaczkiem jest jak z yetim – każdy słyszał, ale nikt nie widział, to dalej swoim dzieciom obiecują spotkanie ze złotą świnką, bo widzą w tym magię świąt. Zresztą nie dotyczy to tylko dzieci.
– Mimo że regularnie poszczę aż do wieczora, to jeszcze złotej świnki mi się nie udało zobaczyć. Ale wierzę, że kiedyś mi się to uda, przecież o to chodzi w świętach. – stwierdził pan František Jánošík.
Obecnie w wielu słowackich rodzinach rybę zastąpił kotlet wieprzowy, czasem oba te dania występują obok siebie. Stąd też niektórzy twierdzą, że już wielokrotnie widzieli złotego prosiaka. Jednak gdy usłyszą, że kotlety schabowe w złotej panierce się nie liczą, to na ich twarzach pojawia się rozczarowanie.
Brak komentarzy: