Kilka osób już mnie dopytywało, co myślę o wynikach wyborów na Słowacji. Zatem zapraszam do lektury artykułu, który napisałam dla Krytyki Politycznej.
Słowackie wybory parlamentarne za nami. Jest kilka
dobrych wiadomości i kilka złych, bo wystarczająco dużo ludzi uwierzyło w
słowa Ficy, że liberalizm i prawa człowieka mogą być większym
zagrożeniem dla obywateli niż szerząca się korupcja i sympatia dla
reżimu Putina. Po 12 latach Smeru u władzy i nieudolnych, niepełnych
trzech latach rządów Matoviča i Hegera chyba już niewielu wyborców na
Słowacji jest w stanie sobie wyobrazić, że u władzy może być ktoś, kto
zrobi coś dla nich, a nie tylko dla siebie.
Tragedii nie ma, bo
faszyści znaleźli się poza parlamentem. Do rady narodowej nie dostał się także Boris Kollár, który teraz będzie miał więcej czasu dla swoich 13 dzieci.
Teraz jest czas, by
demokratyczni wyborcy oraz opozycyjni politycy w końcu zrozumieli, że
właśnie zaczyna się prawdziwa walka o Słowację. Ten kraj nie należy do
Ficy, więc nie należy mu go podawać na srebrnej tacy.
W artykule przeczytacie m.in. o:
- bardzo krótkiej pamięci słowackich wyborców,
- tym, czy Słowacy są w stanie wyobrazić sobie, że politycy mogą robić coś dla nich,
- nowej twarzy Roberta Ficy,
- tym, jak wyglądają wiece Smeru,
- możliwych trzech scenariuszach złożenia rządu,
- wyniku Progresívnego Slovenska i problemach, jakie mieli w kampanii,
- wynikach partii mniejszości węgierskiej i możliwych wpływach Orbána na Słowację,
- tym, co teraz.
Brak komentarzy: