Słowacja znalazła się na tzw. Bałkańskiej trasie migracyjnej. Jak radzą sobie nasi południowi sąsiedzi? Czy zamknięcie przejść na granicy polsko-słowackiej było konieczne?
W 2015 roku Słowacja uniknęła napływu migrantów z Bliskiego Wschodu, ale teraz sytuacja się zmieniła. Migranci docierają do Słowacji przez Węgry i dążą do zachodniej Europy. Większość z nich deklaruje syryjskie pochodzenie i że ucieka przed wojną.
Przed polskimi wyborami przywrócono kontrole na granicy polsko-słowackiej i zabarykadowano (dosłownie) część przejść, mimo iż nie było ku temu żadnych podstaw i świadczą o tym statystyki.
A w tekście przeczytasz m.in. o:
- zmianie tras migracyjnych w Europie,
- o tym kim są migranci i gdzie podążają,
- barykadzie granic, totalnemu zaskoczeniu władz i ludzi po drugiej stronie,
- komplikacjach wynikających z zamknięcia przejść,
- sytuacji na granicy słowacko-czeskiej, gdzie również prowadzone są kontrole,
- dokumencie, który wydaje Słowacja, i który przez migrantów mylony jest z pozwoleniem na pobyt,
- problemach migrantów, którzy posiadają słowacki dokument,
- próbach pomocy migrantom przez samorządy, które nie mają co liczyć na pomoc rządu,
- proponowanych przez Słowację sensownych rozwiązaniach dotyczących kryzysu migracyjnego,
- o rzeczywistej "fali" migrantów, która zalewa Polskę ze Słowacji,
- migracji, jako temacie kampanii.
Przeczytaj cały artykuł na stronie Krytyki Politycznej
Teraz po wyborach Fico zapewnia, że jednym z priorytetów nowego rządu będzie ochrona granic państwowych przed nielegalnymi migrantami. Więc można się spodziewać wysłania kolejnych funkcjonariuszy do pilnowania zielonej granicy z Węgrami, ale na pewno nie realnej pomocy dla samorządu i migrantów, którzy już znaleźli się na terenie Słowacji.
I nie trzeba było długo czekać, by Fico zaczął realizować swoje postanowienia. W nocy z 30 na 31 października na granicy słowacko-węgierskiej odbyła się zmasowana akcja policji, która miała „pokazać siłę słowackich służb i odstraszyć migrantów”. Wydano mnóstwo pieniędzy, zrobiono cyrk, po czym ogłoszono wielki sukces, bo nie złapano ani jednego migranta.
Problem w tym, że akcja była jednorazowa i zrealizowana w kilku punktach, a nie na całej, liczącej ponad 650 km granicy z Węgrami.
Czy to było potrzebne i przede wszystkim skuteczne? Na to odpowiedzcie sobie sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz