W Ameryce był kiedyś Dziki Zachód, na Słowacji dalej jest dziki wschód, który rządzi się swoimi prawami. Gdzie sukces zależy od poparcia „naszych ludzi” i w którym życie jest zupełnie inne niż to - niemal sielankowe - w Bratysławie.
Tak jak pisałam w zapowiedzi Słoń na Zemplinie to książka, która na polskim rynku pojawiła się w niemal ekspresowym tempie, bo w nieco ponad rok po premierze słowackiego oryginału. Ale chyba akurat nie ma się czemu dziwić, bo po pierwsze Bán opisuje wydarzenia, które przynajmniej w części są ciągle aktualne, a po drugie, jest to naprawdę wyjątkowa książka, której wcześniej na słowackim rynku wydawniczym nie było.
Książka, która powstała z potrzeby
W Polsce reportaż ma długie i bogate tradycje, od wielu lat możemy
cieszyć się świetnymi tekstami kolejnych pokoleń reportażystów. Mamy
wydawnictwa, które w głównej mierze ukierunkowane są na wydawanie
reportaży. Niestety na Słowacji z reportażem było gorzej, mniejszy kraj,
przekładał się na mniejszą ilość reportażystów. No i pojawił się
internet, co skutkowało tym, że reportaż stał się gatunkiem zagrożonym.
Lukę na słowackim rynku wykorzystało wydawnictwo Absynt, które pierwsze
lata swojej działalności oparło właśnie na polskich reportażach. Nagle
okazało się, że na Słowacji reportaż cieszy się wielkim zainteresowaniem
zarówno wśród starszych, którzy pamiętają reportaże z gazet, jak i tych
młodszych, którzy czasem w ogóle nie mieli do czynienia z tym
gatunkiem.
Dlatego też wydawnictwo Absynt zwróciło się do Andreja Bána z prośbą o napisanie książki o Słowacji. Bán to znany fotograf i reportażysta mający na swoim koncie lata pracy nie tylko na Słowacji, ale także za granicą. Gdyby nie ostatnie burzliwe wydarzenia na Słowacji, to kto wie, czy ta książka by w ogóle powstała. Sam autor przyznaje, że do napisania jej w głównej mierze skłoniło go morderstwo Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. Z drugiej strony Bán sam w książce pisze, że potrzeba powstania reportaży o Słowacji była naprawdę spora:
I choć te słowa autora odnoszą się do Słowaków nieinteresujących się tym, co się dzieje w innej częściej ich kraju (kolejny przykład słowackiej obojętności, o której pisał Šimečka?), to myślę, że spokojnie można by to odnieść także do nas - Polaków. Interesujemy się odległymi krajami, natomiast niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć o tym, co się dzieje 100 km od naszego domu, a już tym bardziej nie tuż za naszymi granicami, czyli np. na Słowacji.
Książka Bána doskonale pokazuje, jak ciągle mało o sobie wiemy. Słowacja to kraj, który, mimo iż bezpośrednio sąsiaduje z Polską, to nie jest specjalnie znany wśród Polaków. Jest to kraj, który nie boryka się z trzęsieniami ziemi czy atakami terrorystycznymi, więc często jest poza kręgiem naszego zainteresowania, zwłaszcza że nie jest odległy kulturowo od Polski. Jednak Słowacja (podobnie jak każdy inny kraj) nie jest tak wspaniała, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Książka Bána doskonale pokazuje, jak ciągle mało o sobie wiemy. Słowacja to kraj, który, mimo iż bezpośrednio sąsiaduje z Polską, to nie jest specjalnie znany wśród Polaków. Jest to kraj, który nie boryka się z trzęsieniami ziemi czy atakami terrorystycznymi, więc często jest poza kręgiem naszego zainteresowania, zwłaszcza że nie jest odległy kulturowo od Polski. Jednak Słowacja (podobnie jak każdy inny kraj) nie jest tak wspaniała, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Wycieczka ze wschodu na zachód
Autor zabiera czytelników w podróż ze wschodu Słowacji na zachód, ale jest to jednocześnie podróż w czasie. Bán doskonale łączy przeszłość z teraźniejszością. Dzięki temu, że kilkukrotnie wracał w dane miejsca, uzupełnia opisywane przez siebie wydarzenia o ciąg dalszy, pokazuje rozwój sytuacji i stan obecny. Bán opisując zdarzenia z tak szerokiej perspektywy czasowej, tworzy ogólny obraz Słowacji i ludzi w niej mieszkających, bo w końcu to ludzie tworzą konkretne historie i wydarzenia.
Andrej Bán stworzył świetne reportaże, które rzucają zupełnie inne, takie niebratysławskie, światło na Słowację. Książka z pewnością pomoże wyklarować niektóre rzeczy, które dla nas -
ludzi z zewnątrz - mogły być niejasne. Sama, mimo iż staram się być na bieżąco z wydarzeniami na Słowacji, jestem w szoku jak daleko
macki Smeru sięgają i mimo iż te wszystkie koneksje i machlojki wychodzą
na światło dzienne, to zupełnie nic się na Słowacji nie zmienia. Organy dalej
udają, że nic nie widzą a sam Smer cieszy się ciągle sporym poparciem.
Wielką szkodą jest to, że w polskiej wersji zabrakło zdjęć autorstwa Andreja Bána, które były zamieszczone w słowackim oryginale.
Książka wielu skojarzeń
Książkę czyta się świetnie, została dobrze napisana oraz dobrze przetłumaczona, co wcale nie jest rzeczą mniej istotną. Świetną rzeczą przy lekturze Słonia na Zemplinie są dodatkowe konotacje, które wpłyną także na jego, osobisty sposób recepcji. Ja sama znajduję tutaj mnóstwo dodatkowych skojarzeń z innymi książkami, które miałam okazję przeczytać.
Dla mnie postać Mikuláša Varehy i jego dorobku aż do bólu przypomina postać stworzonego przez Ziemowita Szczerka w Siódemce Hieronima Łycora - lokalnego magnata lub jak kto woli powiatowego biznesmena,
który był przekonany o swoim sarmackim pochodzeniu. Jedyną różnicą było
to, że Vareha w odróżnieniu od Łycora jest postacią jak najbardziej prawdziwą.
Z drugiej strony Słoń na Zemplinie to 30 lat pracy reporterskiej Bána, który opisuje w ten sposób swoją wersję historii Słowacji, co z kolei może się kojarzyć z powieścią Pavla Rankova Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), w której Rankov opisując losy grupki przyjaciół, zmieścił także 30 lat z historii Słowacji.
No i przede wszystkim warto podkreślić, że jest to druga po książce Martina M. Šimečki książka, która przynosi raport o tym, jacy są Słowacy i jak im się żyje w ich własnym kraju.
Słoń na Zemplinie. Opowieści ze SłowacjiTytuł oryginalny: Slon na Zemplíne. Príbehy SlovenskaAutor: Andrej Bán Tłumaczenie: Miłosz Waligórski Wydawnictwo Książkowe klimaty Data polskiej premiery:17.10.2019 |
---|
Książkę Andreja Bána Słoń na Zemplinie możecie kupić bezpośrednio u wydawcy.
Ciekawa recenzja, chętnie sięgnę po książkę!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie przekonać do tej książki :)
UsuńDzięki za tę i pozostałe recenzje - wybrałem już 3 pozycje do przeczytania. Kawał dobrej roboty ten Twój portal!
OdpowiedzUsuńPolecam się! :)
Usuń